Przejdź do głównej zawartości

Posty

O co mu kurde chodzi?

Najnowsze posty

O tym, jak przejechałem się ekspresówką

Myśli obojgu wędrują ku rondzie na skrzyżowaniu z Łabiszyńską. Tam można zawrócić i pojechać z powrotem do właściwej trasy. Tak też robię, zapewniany jednocześnie przez miłą pasażerkę, że nie jestem jedyny, który tak na tej linii pojechał. Chociaż tyle... Mapka ze strony ZTM Korzystając z "chwili" przerwy w jeżdżeniu postanowiłem sięgnąć odrobinę wstecz i przypomnieć sobie najbardziej wstydliwą, czasochłonną i stresującą pomyłkę w czasie pracy. I choć teraz to może się wydawać całkiem sympatyczne i wesołe, wtedy do śmiechu mi nie było. Pewne styczniowe popołudnie. Wyruszam linią 112 z parkingu pod Centrum Handlowym M1 w Markach. A skoro weekend, to i podróżnych obładowanych siatami nie brakuje. Atmosfera jest raczej luźna, a dzień senny, jakby tego dnia miało się nic szczególnego nie wydarzyć. Skręcam w lewo z Radzymińskiej w Trasę Toruńską. O dziwo idzie bardzo płynnie. Pamiętam artykuł o kierowcy, którzy stał grzecznie w koreczku na lewoskręcie, a inne autobu

O mieście, "pozamieście", motocyklach i blokowaniu zatoczek

Dziś wpis zbiorczy. Zebrałem inne pytania, które mi zadaliście ostatnio, i postanowiłem na nie pokrótce odpowiedzieć. Oczywiście na tyle, ile wiem, oraz z własnego - malutkiego - doświadczenia. To co? Zaczynamy? :) Wiktor pyta o linie miejskie i podmiejskie: Oj, to są dwa różne światy. W tej pracy fajne jest to, że każdy dzień jest inny. Jednego razu męczysz się w korkach, na pokładzie masz tłok, co chwilę jakieś utrudnienia, a 24 godziny później płyniesz trasą wylotową na obrzeża z "miejscowymi" w przedziale pasażerskim, cokolwiek to oznacza. ;) Jeśli pytasz, co lepsze... Zdecydowanie linie po wioskach. Bez zbędnego gadania. Myślę, że to jakby się zapytać: wolisz relaks czy ciągły zapieprz? Niemniej jazda przez centrum miasta też jest fajna. Gdybym jeździł non stop poza miastem, pewnie bym się zanudził. Warszawa to jednak Warszawa. Mimo że czuję się dość słabym kierowcą i mocno przeciętnym jeśli chodzi o zdolności, to pracuję w jednej z najlepszych firm komunika

Każdy ma swoje zalety i wady, czyli w gąszczu pojazdów

Mercedesy mają dla mnie tę wadę, że są strasznie... ciche. Tak, to dla mnie jest mało komfortowe ze względu na to, że bardzo się dziwnie czuję jadąc i nie słysząc silnika. Za to wyczuwam wszelkie dziury na drodze. Gdy dostanę taką linię 124, na trasie której jest mnóstwo wyrw na drodze (ulica Na Skraju), a w dodatku przejeżdżam tamtędy milion razy, nie jest przyjemnie. Niemniej nie jeździ się źle. Ćwiczyłem ten pojazd z patronem przez pierwszych kilka dni pracy, gdyż on miał #2213 na stałe. Ciąg dalszy cyklu odpowiadania na Wasze pytania. Paweł pisze tak: Ulubiona i nienawidzona linia i pojazd. Pozwólcie, że zajmę się na razie pojazdami, a linie zostawię na następny wątek. :) Pojazdy mamy różne. Choć coraz bardziej zmniejsza się różnorodność w metrażu, bo kasowane są 15-metrowe "deskorolki", nie ma już od dawna Neoplanów, a pewnym standardem jest już 18 metrów. Ja jednak miałem to szczęście, że jeszcze starymi Solarisami mogłem i mogę jeździć. Dlaczego szczęście

"Wbiegasz do autobusu, nawet się nie przywitasz"

Do samych Szamot spędzamy "miło" czas na rozmowie. A raczej ja na słuchaniu jego ciekawych monologów dotyczących życiowych historii. Wjeżdżam do Szamot, Tomek wyłania się z ciemności i niczym agent 007 biega po całej pętli filmując komórką. Jest ok. 22:00, wszędzie ciemno dookoła. Zajeżdżam na przystanek, a kolega wparowuje do autobusu drugimi drzwiami, podbiega do mnie i filmuje. Po czym staje przy pierwszych drzwiach. Przez najbliższe prawie dwa miesiące najprawdopodobniej z powodów zdrowotnych nie będę jeździł autobusem. Ale żeby to nie był czas zmarnowany na blogu, postanowiłem wykorzystać go do... odpowiadania na Wasze pytania. Zadajecie ich dużo w komentarzach na  facebooku  i bardzo się z tego cieszę. Na najciekawsze postaram się odpowiedzieć osobnymi wpisami. Zaczynamy! Iwona  napisała: Czy przydarzyła się Panu jakaś zabawna sytuacja w pracy? Wiele. Mnóstwo. Całe serie zabawnych sytuacji. *** Linia 184. Pierwszy śnieg ubiegłej jesieni. Cieka

Rezerwiści, do boju!

Generalnie jeśli nic się nie dzieje, to... się nic nie dzieje. Siedzimy sobie na dyspozytorni i liczymy kafelki. Tzn. myślę, że każdy ma jakiś swój sposób na zapełnienie nudy. Niemniej zazwyczaj się coś dzieje. A co się może dziać? Ostatnio pisałem o tym, jak wygląda poranne i wieczorne OC. Każdego dnia wyjeżdżając na linię i z niej zjeżdżając jesteśmy do tzw. Obsługi Codziennej zobowiązani. Ale nie zawsze wg grafiku wyjeżdżamy na linię. Przynajmniej nie od razu. Czasem dostajemy coś, co się nazywa tajemniczo "rezerwą". Rezerwę dostajemy w grafiku przede wszystkim dla wyrównania naszego czasu pracy. Mamy określony nominał godzin do przepracowania w miesiącu. Wiadomo jednak, że nie zawsze się da, by planiści przypisali nam akurat takie brygady, które zapewnią konkretną liczbę godzin. Dlatego z tego, co zbywa, zostaje rezerwa. Rezerwa ma jednak jeszcze głębszy sens. Otóż ma ona na celu zapewnienie płynności kursowania komunikacji miejskiej. No bo przecież może

O dwóch staruszkach, przyklęku i wadze złota

Wiele miłych słów w tej pracy słyszałem, ale jeszcze nic mnie tak nie wzruszyło. To i ja dziękuję, że mogę służyć ludziom. I nawet jak nie zawsze się da, tak jak z tamtą panią z balkonikiem, trzeba próbować. Często wystarczy naprawdę niewiele: podanie godziny odjazdu, uśmiech, albo zrobienie przyklęku. To tak mało, a dla tych ludzi może być w danym momencie całym światem. Linia 154. Jadę ulicą Elekcyjną w kierunku Ochoty. Przy Parku Moczydło wsiada drugimi drzwiami do mnie staruszka z balkonikiem. No to robię przyklęk, czyli obniżam wóz, żeby pani miała łagodniejsze wejście. Ruszamy dalej. Dojeżdżam do przystanku Elekcyjna. Otwieram drzwi, niektórzy wysiadają, w autobusie tłok, ale w lusterku robi się pusto. Wyczuwam ciszę w drzwiach, więc wciskam zamykanie drzwi. Piiiip, piiip, piiip i... w drugich drzwiach dostrzegam wychodzącą staruszkę z balkonikiem...  To jest moment. Już jestem pewny, że te drzwi ją przytrzasną. Pytanie tylko, jak mocno. Przyciskam jak szalony, bo czasa